Kilka uwag na temat tego tekstu.
Przede wszystkim nie można traktować tego artykułu jako porady lekarskiej!
Jest to raczej komentarz do dzisiejszego stanu rzeczy w zakresie zamieszania w społecznej świadomości na temat szkodliwości, lub dobrego wpływu, roślin, produktów spożywczych i innych substancji na nasze zdrowie. Może to być również potraktowane jako ostrzeżenie, że nie możemy przyjmować na słowo wszystkiego czego dowiadujemy się od elity medycznej, firm produkujących lekarstwa i mediów. Powinniśmy zadawać choćby "najgłupsze" pytania i konfrontować tzw. "powszechną wiedzę" i "oczywistości" ze zdrowym rozsądkiem - szczególnie, jeśli nasze decyzje mogą mieć wpływ na długość i jakość naszego życia.
Mamy do czynienia z wieloma mitami, które, jeden za drugim, okazują sie bujdą. Cholesterol zdaje się świetnie ilustrować to zamieszanie. Od wielu lat jesteśmy karmieni informacjami typu "jedzenie więcej niż x jajek na tydzień szkodzi", itp. W poniższym tekscie usiłujemy przynajmniej "przybliżyć temat". Być może przeczytanie tego artykułu będzie komuś pomocne w uświadomieniu sobie przynajmniej jakie pytania należy zadawać, kiedy ktoś chce znaleźć potrzebną informację w odniesieniu do zdrowia i diety. Być może będzie pomocny we wskazaniu jakiej informacji należy szukać, oraz w zachęceniu czytelnika do zbadania tematu, zanim nafaszeruje się lekarstwami.
Kontrola poprzez informację
Z tym cholesterolem to jest dużo zamieszania i oszołomstwa. Nauka w ogólności, a medycyna w szczególności, chce nas przekonać, że zna odpowiedzi na wszelkie pytania związane z naszym zdrowiem. Można dostrzec dużo arogancji u wielu z tych proponentów "nauki jako odpowiedzi na wszystko". Musimy tu wyłączyć nasze mózgi i zapomnieć, że choćby dziesięć lat temu te odpowiedzi brzmiały inaczej, oraz że studia cytowane w różnego typu artykułach są najczęściej sponsorowane przez konsorcja, wielkie korporacje produkujące lekarstwa, lub przez ich grupy frontowe. Gdybyśmy mieli do czynienia z nauką w prawdziwym tego słowa znaczeniu, to przypuszczam, że musielibyśmy wyrzucić 99% tej bzdury, którą się nas dzisiaj karmi.
Musimy pamiętać, że dzisiaj ciężko byłoby komuś znaleźć niezależne badania, studia, czy doświadczenia, z którymi ktoś by się liczył - szczególnie jeśli sugerowałyby użycie naturalnych, ogólnie dostępnych środków (jak zioła, przyprawy, warzywa, wody mineralne, itd.), zdrową naturalną dietę i zdrowy tryb życia jako nasze pierwsze i najważniejsze wybory. Wszystko o czym się dowiadujemy (lub na czym opiera się nasz lekarz przy podejmowaniu decyzji na temat naszego zdrowia), to badania sponsorowane przez duży przemysł farmakologiczny, lub przez rządy (co na ogół wychodzi na to samo). Tak jakoś się zwykle składa, że te wszystkie studia wskazują na dobrodziejstwa farmakologii - to jest zwykle odpowiedzią na nasze problemy zdrowotne. Ale trudno się dziwić, znając ludzką naturę. W końcu jest to rynek, gdzie miliardy dolarów wchodzą w grę. Ktoby przepuścił takie pieniądze! W końcu ktoś inny je zgarnie, jeśli my tego nie zrobimy, prawda?
Słyszymy od lat, że cholesterol jest "zły" dla naszego zdrowia. Czy to prawda?
Wyjaśnijmy jedną rzecz na wstępie. Mowa tutaj o dwóch głównych rodzajach cholesterolu. Jeden, to ten przyjmowany przez nas w naszym pożywieniu, drugi, to produkowany przez nasz organizm. Ten drugi dzieli się na dwa typy cholesterolu: LDL, to ten określany jako "zły cholesterol" i HDL, to ten "dobry cholesterol". Jak fachowcy twierdzą sam poziom cholesterolu nie jest tak ważny, jak proporcje pomiędzy "dobrym" i "złym" cholesterolem. Tutaj odsyłam do literatury, lub waszego lekarza. Wspominam o tym, żeby wskazać na podłoże "mitologii cholesterolu" i żerowanie na nieporozumieniach z tym związanych.
Kiedy słyszymy o spożywaniu produktów bogatych w cholesterol i mamy do czynienia z demonizacją substancji i produktów będących w naszej diecie od zarania dziejów, powinniśmy się spytać, co to ma wspólnego z cholesterolem w moim organizmie? Jakby nie było, cholesterol zawarty w pożywieniu nie jest pompowany z naszego żołądka do krwiobiegu. Inne substancje w spożywanych przez nas produktach są odpowiedzialne za wysoką produkcję cholesterolu w naszym organizmie.
Kiedy słyszymy o "wysokim poziomie cholesterolu" w naszym organizmie, powinniśmy zadać kilka pytań:
1. O którym chlesterolu mowa i
2. Jaki to ma związek ze stanem mojego zdrowia. Innymi słowy, czy cholesterol jest przyczyną, czy symptomem? (co było pierwsze, jajko, czy kura?)
Statystyczne dane nie wskazują na związek cholesterolu (przyjmowanego w pożywieniu) z problemami sercowymi. Oczywiście cytowane są badania, gdzie porównuje się jabłka do śliwek. Zaczęło się od eksperymentów we wczesnych latach dwudziestego wieku, gdzie króliki były karmione ekstremalnymi ilościami sztucznego (krystalicznego) cholesterolu. Poziom cholesterolu w ich krwi podniósł się dwudziestokrotnie, a w ich naczyniach krwionośnych wokół serca wytworzyła się miekka warstwa, otoczka na ich ściankach, przypominająca nieco tę, jak przy schorzeniach wieńcowych. Ale poziom cholesterolu powrócił u nich do normy, a otoczka zniknęła, kiedy przestano je karmić nienaturalnie wysokimi ilościami cholesterolu. Ten eksperyment stał się podstawą dla teorii, że cholesterol powoduje schorzenia sercowe u ludzi.
Oto nieporozumienia w interpretacji tych danych:
Króliki otrzymywały syntetyczną formę cholesterolu.
Króliki nie przetwarzają cholesterolu tak jak ludzie.
Ludzie i niektóre zwierzęta (np. psy i szczury, które są często używane jako zwierzęta laboratoryjne ze względu na podobieństwa reakcji ich systemu do naszego) nie rozwijają pewnych schorzeń tak jak króliki, kiedy karmione cholesterolem.
Ludzie nie wykształcają miękkiej otoczki tak jak króliki - u ludzi powstaje twarda substancja, która nie zanika, oraz nie jest powodowana cholesterolem w pożywieniu.
Zapomnijcie o historiach demonizujących jedzenie jajek. Owszem, może to mieć wpływ na zdrowie ludzi z pewnymi schorzeniami (np. u cukrzyków), ale nic nie wskazuje na ich szkodliwość dla zdrowego człowieka.[1]
Należy zauważyć, że do początku dwudziestego wieku choroby sercowe były praktycznie nieznane, mimo że w wielu częściach świata ludzie odżywiali się bardzo "niezdrowo" - przynajmniej z naszego dzisiejszego punktu widzenia.
Więc kto jest winny!
Prawdziwym zabójcą jest natomiast rafinowany cukier. Kuba i inne kraje (szczególnie w rejonie Karaibów) o ich profilu dietetycznym mogą być doskonałym przykładem. Na Kubie spożycie tłuszczy jest bardzo niskie, natomiast cukru bardzo wysokie. U mężczyzn 55-64 występowanie ataków serca jest jeszcze częstsze niż w USA! (USA jest w światowej czołówce w tym zakresie). Do chorób sercowych przyczyniają się (jeśli chodzi o dietę) margaryna, homogenizowane mleko i różne formy przetworzonego pożywienia.
No i powiedzmy to o cukrze: cukier rafinowany jest nie tylko odpowiedzialny za zwiększenie produkcji "złego" cholesterolu w naszym ciele, ale jest również prawdziwym przysmakiem dla komórek rakowych! Z jakichś jednak powodów jest uprzywilejowanym zabójcą. Podczas kiedy organizuje się prawdziwe "palenie czarownic", jeśli chodzi o tłuszcze i inne naturalne produkty, cukrom jakoś uchodzi to na sucho. Tych, którzy się teraz uśmiechają z wyższością, mówiąc, ja piję tylko "Diet Pepsi" i spożywam inne produkty zawierające sztuczne słodziki, odsyłam do naszego artykułu na temat substancji zwanej aspartam.[2]
Ale wracając do cholesterolu... Chcesz sobie obniżyć poziom cholesterolu?
Oto jakie on pełni funkcje w twoim organizmie:
Jest niezbędnym budulcem każdej komórki twojego ciała
Jest niezbędny w wiekszosci aspektow metabolizmu
Jest niezbędny dla:
mózgu
systemu nerwowego
hormonów
trawienia
działania wątroby
pracy mięśnia sercowego
metabolizmu kalcjum
struktury kostnej i skóry
Cholesterol tworzy połowę naszego systemu nerwowego i służy jako przewodnik dla impulsow w naszym systemie nerwowym. Niedobór cholesterolu prowadzi do opasłości, zaburzeń emocjonalnych, zmęczenia, impotencji i wielu innych problemów. Jest nam tak potrzebny, że jest produkowany w naszym ciele w dużych ilościach.
Bez cholesterolu po prostu umarlibyśmy!
Ludzie z "normalnym" poziomem cholesterolu (lub poniżej) umierają każdego dnia z tych samych przyczyn co ludzie z poziomem powyżej "magicznych 200 mg". Aktywne, sztuczne obniżanie poziomu cholesterolu w naszym ciele jest niepożądane z różnych powodów. Nie jestem lekarzem, ale zdrowy rozsądek mi sugeruje, że należy się wystrzegać używania w tym celu środków farmakologicznych, które nie potrafią przywrócić równowagi w naszym organizmie. Najczęściej robią więcej zamieszania, niż dobrego. Do tego znane są z niekorzystnych, czy wręcz niebezpiecznych efektów ubocznych. Niskie poziomy cholesterolu są również łączone w niektórych badaniach z ryzykiem raka, jako że cholesterol ma swoją rolę w zwalczaniu komórek rakowych.
Z tego wszystkiego, czego dowiedziałem się na ten temat przygotowując ten artykuł, dieta i ćwiczenia/wysiłek fizyczny byłyby moim kandydatem numer jeden do zachowania lub przywrócenia równowagi w moim systemie. Wystrzegałbym się rafinowanych cukrów, margaryny, przypuszczalnie wielu olejów, olejów do smarzenia, oraz produktów które na nich bazują (nie wspominając już o genetycznie modyfikowanych roślinach!). Używałbym niektóre oleje otrzymywane w procesie prasowania/wyciskania na zimno (nie wszystkie w tej kategorii sa koniecznie zdrowe). W tym zakresie muszę was pozostawić z tymi kilkoma ogólnikowymi uwagami. Musicie sami poszukać informacji na temat, co jest dla was najlepszym rozwiązaniem, dietą, itd. Jeśli ktoś już koniecznie chce sobie obniżyć poziom cholesterolu to istnieją naturalne alternatywy do środków farmakologicznych.
No i kilka słów na zakończenie
Lekarze to na ogół dobrzy ludzie z dobrymi intencjami, ale są tylko ludźmi i ludzkie słabości nie są im obce. Wiedzą tyle, ile się nauczą. Jeśli ktoś ich źle nauczy, to będą działali w oparciu o fałszywą informację. Jeśli połączymy to z faktem, że to czego się naucza w szkołach i na uniwersytetach, oraz czego dowiadujemy się z prasy i telewizji jest coraz częściej dyktowane przez ludzi z dużymi pieniędzmi, to koło się tutaj zamyka. Coraz rzadziej odpowiedzią naszego lekarza będzie stwierdzenie, że powinniśmy jeść więcej zdrowego, świeżego pożywienia, oddychać czystym powietrzem i unikać niezdrowych i szkodliwych pokarmów i substancji. Coraz częściej słyszymy, "przepiszę Panu/Pani następujące lekarstwa...". Nie czarujmy sie, farmakologia jest w większości nastawiona na maskowanie symptomów. Funkcjonujemy obecnie w oparciu o reguły szybkiego zaspokojenia naszych potrzeb. Boli mnie głowa - wezmę ibuprofen, Advil, czy jakiegoś innego procha. W żaden sposób nie załatwi to sprawy, ale wyłączy ból. To trochę tak jak, kiedy w samochodzie mruga światełko alarmowe informujące kierowcę, że płyn hamulcowy jest na wyczerpaniu, a ten wykręca żarówkę, bo go to denerwuje i niepokoi...
Dolejmy troche oliwy do ognia wspominając o ogólnoświatowym trendzie "harmonizacji" standardów i regulacji w zakresie produkcji i sprzedaży naturalnych substancji, ziół, witamin, itp. Odbije się to na ich osiągalności na rynku. Będą dostępne jedynie ich syntetyczne odpowiedniki, zastępujące te naturalne, w tej chwili ciągle jeszcze ogólnie dostępne.
Australia i Nowa Zelandia, Unia Europejska, Ameryka Północna (USA, Meksyk, Kanada), oraz kraje azjatyckie, mają swoje lokalne ciała nadzorujące ten proces harmonizacji. Ma również miejsce proces harmonizacji globalnej, pomiędzy tymi regionalnymi organizacjami.
W 1963 roku zostało utworzone przy ONZ ciało zwane CODEX ALIMENTARIUS. Miało być w zamyśle odpowiedzialne za stworzenie reguł, formuł i podstaw produkcji zdrowego pożywienia. Obecnie CODEX jest groźnym zwierzęciem, które ktoś wypuścił z klatki. Obecny charakter tego podorganu Światowej Organizacji Zdrowia [ang. WHO], jego zakres funkcji i autorytet zostały kompletnie przeformułowane i w niczym nie przypominają tej grzecznej organizacji z czasów, kiedy została powołana do życia. W tej chwili (dosłownie w tych dniach) w Rzymie odbywają się posiedzenia WHO i różnych podkomitetów, w obecności obserwatorów i organizacji pozarządowych z wielu krajów. Spotkania te do pewnego stopnia nakreślą przyszłość witamin i innych naturalnych substancji i ich osiągalność na rynku. WHO niejako powściągnęła wodze CODEX'u i przypomniała im, że nie są autorytetem samym w sobie i powinni powrócić do ich pierwotnie zdefiniowanego charakteru, który polegał bardziej na doradztwie, niż dyktaturze na tym polu. Ale obawiam się, że jest to jedynie dobre aktorstwo na rzecz publiki.
Organizacje, zrzeszenia i indywidualni aktywiści na rzecz naturalnego żywienia, dodatków spożywczych, witamin i ziół przegrali niedawno na tym polu w Europie na rzecz wielkich korporacji farmakologicznych. Podobnie rzecz przedstawia się w USA, gdzie zostały niedawno przyjęte ustawy o podobnym charakterze jak w Europie.
Dlaczego mamy się tym przejmować i jaki ma to związek z cholesterolem? Wspominam o tym, ponieważ ilustruje to wyłaniającą się tendencję wdrażania kontroli nad tym czym się żywimy, co przyjmujemy do naszego organizmu, oraz kontroli informacji, która jest ważna przy podejmowaniu przez nas decyzji na temat naszego zdrowia.
Zdajemy się niemal ślepo wierzyć wszystkiemu, czego dowiadujemy się od tych wszystkich "godnych zaufania" służb, organizacji, magazynów, telewizji, itp.
Ktoś kiedyś powiedział, że "jeśli nie znasz swoich praw, to ich nie masz". Oddaliśmy komuś kontrolę nad naszym zdrowiem, nad naszym życiem i coraz mniej mamy do powiedzenia w tym zakresie. Trudno nam będzie kiedyś oskarżyć innych za naszą decyzję oddania się w ręce "specjalistów".
Należy się tutaj również słowo ostrzeżenia przed informacjami pochodzącymi z przeróżnych stron internetowych, różnych alternatywnych źródeł, publikacji, itd. Tam też znajdziecie sporo sprzecznych informacji, pół-prawd i tendencyjnych stwierdzeń (szczególnie, jeśli ktoś równocześnie reklamuje, czy oferuje jakieś produkty). Teraz ktoś powie, "to ja już nie wiem komu mam wierzyć!"
Moja reguła jest prosta. Patrzę na tradycyjne, "alternatywne", czy ludowe metody leczenia i odżywiania, a następnie porównuję je z prawdziwym ludobójstwem poprzez "wielką farmę" (od farmakologii) i usiłuję dociec, kto mniej szkodzi...
1. A Prospective Study of Egg Consumption... - J.A.M.A., 1999.04.21
http://jama.ama-assn.org/cgi/content/abstract/281/15/1387
2. Aspartam - Grazingsheep.com, 2004.11
http://www.grazingsheep.com/artp/nauka/2003/2003_aspartam.htm
Artykuł ze strony
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz