czwartek, 19 września 2013

Dlaczego przed 1905 nie było chorób serca

Oto jest ciekawy fakt: prawie nikt nie wpadał w szpony chorób serca przed
1905 rokiem.

Pierwszy atak serca opisano w piśmie Journal of the American Medical
Association w 1908. Na dobrą sprawę, jeśli zajrzymy do podręczników
medycznych z lat 1860-1880, nie odnajdziemy nic o miażdżycy naczyń
wieńcowych. Jeśli choroba istniała, była na tyle rzadka, że
środowisko medyczne nie brało jej pod uwagę.

Jak to wyjaśnić? Dlaczego ludzie sprzed 1905 prawie w ogóle nie zapadali
na choroby serca?

Nie jestem Kolumbem ludzkiego zdrowia, co to potrafi odkryć prawdziwą
odpowiedź na każde pytanie; mam jednak przypuszczenia.

Po pierwsze, stres innego rodzaju. Wtedy praca była w większości
fizyczna, w ruchu. Człowiek miał szansę go rozładować, dajmy na to,
kopiąc głębsze dołki w szybszym tempie. Dziś człowiek może co
najwyżej podwinąć ogon i pozwolić, by stres go wypalił od środka . .
. i doprowadził do przeciążenia serca -- silnika życia.

W czym tkwi różnica: w czasie stresu organizm aktywuje reakcję typu
WALCZ lub UCIEKAJ. Nadchodzi przypływ adrenaliny … serce wrzuca szósty
bieg … krew odpływa od skóry i gęstnieje, aby zmniejszyć potencjalne
krwawienie … wyłączają się funkcje trawienne, bo nie są potrzebne do
obrony w sytuacji zagrożenia (stresu) … Wszystko po to, by ułatwić
ciału fizyczną reakcję -- aby energię skierować na partie mięśni i
umożliwić ucieczkę lub walkę.

Perfekcyjna sprawa . . . jeśli jesteś Fredem lub Emmą Flinston i musisz
wiać przed dinozaurami albo podnieść głaz.

Cios poniżej pasa . . . jeśli stresu nie rozładujemy fizycznie. Dawniej
mieliśmy na to szansę. Dziś już tylko sporadycznie. Na tym polega
różnica.

Po drugie, bardziej toksyczne środowisko. Ropa naftowa w morzu. Samoloty
spuszczające chemię z nieba. Miliony aut na drogach ziejące spalinami.

Z tych i innych powodów nikt nie ucieknie przed przymusem dbania o
zdrowie, a w szczególności przed kuracjami oczyszczającymi, takimi jak
np. Ostropestem Witalnym:

Oczyszczanie organizmu

To roślina z ogrodu Natury wspomagająca pracę wątroby -- filtra, który
sortuje to, co dostaje się do środka przez buzię, nos i skórę. Wyrzuca
metaboliczny szlam, a robi pożytek ze składników odżywczych.

No i oczyszcza z toksyn -- tych samych, które trafiają z tłumika
samochodu do nosa, dalej do pęcherzyków płucnych, a stąd do krwiobiegu
i poszczególnych narządów: serca, mózgu, nerek.

Po trzecie zaś, w XXI wieku jemy więcej przetworzonego jedzenia, które
kusi ze sklepowych półek kolorowymi opakowaniami. Przed 1905 nie było
tyle tego świństwa, co jest teraz.

Oprócz tego . . . przed 1905 rokiem, ponieważ nie istniał tak ogromny
wachlarz leków i nie roiło się tak bardzo od aptek, ludzie częściej
uciekali się do jedynej apteki, jaką wtedy mieli: apteki Matki Natury.

Pierwsze skrzypce w aptece Natury grały rośliny, w tym wspomniany
Ostropest Witalny. Tak naprawdę już starożytni Grecy i Rzymianie jedli
go w celu wsparcia wątroby w oczyszczaniu organizmu.

. . . A królowie doceniali do tego stopnia, że zamieszczali jego
wizerunek na swoich rodzinnych herbach jako symbol pełnego zdrowia.

Dziś Ostropest Witalny można nabyć tu:

Błonnik Witalny

Ściskam!
~Łukasz Kamiennik,
reporter Mapy Zdrowia