Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ekologia. Pokaż wszystkie posty

sobota, 25 sierpnia 2012

Czy ekolodzy są przekupni?

Wiele różnych słuchów chodzi, że tzw. ekolodzy, przynajmniej
w części mogą być przekupieni lub działać rzeczywiście w interesach
tych, przeciwko którym wydaje się, że występują.

Nie wiem jak jest naprawdę, ale sami wyróbcie sobie zdanie na podstawie
wypowiedzi współzałożyciela Greenpeace Patricka Moore:

"Naturalne źródła energii wyczerpią się prędzej czy później. One nie są
wieczne - podkreśla w rozmowie z Onetem współzałożyciel Greenpeace Patrick
Moore. Naukowiec, który obecnie kieruje działem badawczym Green Spirit
Stategie Ltd. podkreśla też, że już za kilka lat problemy z
elektrycznością będą miały wszystkie kraje, w tym Polska. Jego zdaniem w
naszym kraju powinno powstać nawet kilka elektrowni atomowych. Przekonując
o bezpieczeństwie tego typu budowli ujawnia też zaskakujące dane na temat
katastrofy w Czarnobylu. - Przez energię nuklearną zginęło "zaledwie" do
56 osób. Wszystkie w wyniku katastrofy w Czarnobylu. Przy czym część
zmarła w wyniku akcji ratunkowej przez odniesione poparzenia - twierdzi..."

Cały wywiad:

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/wkrotce-polska-bedzie-miec-duzy-problem-to-dotyczy,1,5227226,wiadomosc.html

czwartek, 16 sierpnia 2012

Myślę, że ten człowiek (Bill Gates) jest do pewnego stopnia obłąkany a przynajmniej nieźle się pogubił w tym co robi. Ja rozumiem, że jak się ma aż nadto zaspokojone wszystkie własne podstawowe potrzeby materialne to robi się w życiu straszliwie nudno.
Mając jednocześnie pewną pustkę w sferze wewnętrzno - duchowej zaczyna taki gość nieporadnie zaspakajać te swoje potrzeby duchowe na swój nieporadny sposób próbując 'troszczyć' się
o innych.
A jak to wychodzi: A to pomożemy temu światu bo jest ludzi za dużo - szczepionki dobre,
pomogą w depopulacji. A to druga skrajność super hi-tech ekonomiczno-ekologiczne sracze dla Afryki.
No poplątanie z pomieszaniem. Pogubił się ten facet, pogubił. Problem jednak, jest z tym,
że nie bardzo kontrolują tą swoją ogromną moc (pieniądza głównie).
Ale pomysł z toaletą przerabiającą g... w energię to by było coś, ale czy koncerny energetyczne
 na to  pozwolą?

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/bill-gates-finansuje-wynalezienie-toalet-ktore-pol,1,5218617,wiadomosc.html

sobota, 16 czerwca 2012

Co grupa krwi mówi o twojej osobowości?

W Japonii panuje ogólne przekonanie, że grupa krwi
kształtuje naszą osobowość. I tak osoby, z grupą krwi A, są
konserwatywne i cierpliwe. Ci z grupą krwi B są kreatywni i
elastyczni, a niezdecydowani i pamiętliwy mają grupę AB.
Ambitni, pewni siebie i solidni mają grupę krwi 0.


Idea wpływu grupy krwi na nasze ciało i osobowość zrodziła
się w 1920 roku i mimo braku wyraźnych dowodów naukowych
cieszy się coraz większą popularnością. Przykładem jest
stanowisko dr Petera D'Adamo, autora książki "Eat Right For
Your Type" ("Jedz zgodnie ze swoją grupą krwi"). Wybitny
lekarz medycyny naturalnej podkreśla, że krew jest kluczem
do okrycia sekretu biochemicznej indywidualności człowieka.

O czym mówią nasze imiona?
Co twoja twarz mówi o tobie?
Co w takim razie mówią o nas poszczególne grupy krwi? Osoby,
które mają grupę krwi A, są konserwatywne, zdystansowane i
bardzo cierpliwe. We wszystkim, co robią są
perfekcjonistami. Z drugiej strony potrafią być natrętni,
spięci i uparci. Zazwyczaj są to osoby bardzo lojalne i
skryte, które niechętnie zdradzają swoje uczucia.

- Dla typu A najbardziej korzystna jest dieta wegetariańska
- sugeruje dr Peter D'Adamo. - Wielu sądzi, że przejście na
taki sposób żywienia jest dużym wyzwaniem i trudno jest
wyzbyć się mięsa na rzecz warzyw. Jednak dla osób z tą grupą
krwi niezwykle ważne jest, aby spożywały pokarmy w jak
najprostszej postaci - świeże, organiczne i nieprzetworzone
- przekonuje specjalista.

Osoby z grupą krwi B charakteryzuje kreatywność,
elastyczność i optymizm. Wszystko, co robią, robią z dużą
pasją. Z drugiej strony są to osoby zapominalskie i czasem
nieodpowiedzialne. "Typ B" to osoby empatyczne, cechuje je
duże zrozumienie dla innych, z łatwością nawiązują kontakty.
Co ciekawe w Korei mężczyźni posiadający tę grupę krwi nie
są uznawani za "materiał na męża" - cieszą się opinią
graczy, osób sprytnych, przebiegłych i samolubnych.

Zdaniem dr D'Adamo, osoby, które mają tę grupę krwi powinny
unikać drobiu, wołowiny i wieprzowiny.

Racjonaliści, niezdecydowani, pamiętliwy i nieco
zdystansowani to osoby mające grupę krwi AB. Mają niezwykły
urok osobisty, przez co cieszą się dużą popularnością wśród
innych. W ich podejściu do życia górę nad emocjami i
uczuciami bierze rozsądek.

Osoby posiadające tę grupę krwi powinny zrezygnować z mięsa
drobiowego, wołowiny i wieprzowiny, na rzecz owoców morza,
tofu i produktów mlecznych, zaleca autor książki "Jedz
zgodnie ze swoją grupą krwi".

Ambitni, pewni siebie i solidni - ta charakterystyka odnosi
się do osób posiadających grupę krwi 0. Z drugiej jednak
strony potrafią być to ludzie aroganccy, nieczuli i próżni.
Postrzegani są jako osoby o naturalnych skłonnościach
przywódczych, mają niezaspokojony głód sukcesu i nie boją
się podejmować ryzyka.
Kazimierz Białek

czwartek, 14 czerwca 2012

Pod rozwage i ku przestrodze

Cóż, nie bardzo jestem skłonny zaakceptować wytłumaczenie dla chemtrails
w postaci walki z ocieplenie w świetle konfuzji informacyjnej mówiącej to
o ociepleniu to o ochłodzeniu klimatu. Do tego ujawnianie faktu
manipulacji danymi pogodowymi przez naukowców. Stawiam raczej na próbę
odcięcia możliwie dużych mas społeczeństwa od wzmożonego promieniowania
galaktycznego akcelerującego wzrost świadomości i przebudzenie. Stąd
opryski szczególnie nad aglomeracjami. Chcą nas stłumić, a raczej stłumić
w nas wzrost świadomości do stopnia, w którym nie będziemy zdolni do
samostanowienia i pozwolimy narzucić sobie ich totalną dyktaturę NWO.
Opryski to tylko jeden ze środków zidiocenia nas. Inne to żywność,
ekonomia, media, euro 2012, przypuszczalnie także oddziaływania
mikrofalowe np. HARP itp.


Przygotowania do ujawnienia istnienia chemtrails:
Więcej na tej stronie
--
ANIOŁ

niedziela, 10 czerwca 2012

GMO zagraża interesom polskiego rolnictwa

Polski świat naukowy: GMO zagraża interesom polskiego rolnictwa
Wielu przedstawicieli świata naukowego w Polsce jest przeciwnych wprowadzaniu na polski rynek roślin oraz żywności modyfikowanej genetycznie ze względów ekonomicznych. Według profesora Leszka Woźniaka z Politechniki Rzeszowskiej, rośliny GMO są niebezpieczne dla polskiego rolnictwa z powodu zagrożenia interesu ekonomicznego polskich rolników.
Profesor Ewa Rembiałkowska ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego uważa, że Polska powinna postawić na rolnictwo ekologiczne, gdyż nie niszczy ono środowiska.
czytaj dalej

niedziela, 20 maja 2012

Apokalipsa pszczół postępuje nadal

Pszczoły giną masowo nie tylko w Polsce, ale na całym świecie; sytuacja jest tragiczna - uważa Grzegorz Stańczyk z Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Gdańsku. Ostatniej zimy np. na Pomorzu wyginęło 30 proc. tych owadów.
- Jest tragicznie i możemy mówić o masowym ginięciu pszczół i dotyczy to nie tylko Pomorza, ale całego kraju, Europy i świata - mówi Stańczyk.
Czytaj dalej

niedziela, 25 marca 2012

Cholesterol: Szkodzi, Czy Nie Szkodzi?

Kilka uwag na temat tego tekstu.

Przede wszystkim nie można traktować tego artykułu jako porady lekarskiej!

Jest to raczej komentarz do dzisiejszego stanu rzeczy w zakresie zamieszania w społecznej świadomości na temat szkodliwości, lub dobrego wpływu, roślin, produktów spożywczych i innych substancji na nasze zdrowie. Może to być również potraktowane jako ostrzeżenie, że nie możemy przyjmować na słowo wszystkiego czego dowiadujemy się od elity medycznej, firm produkujących lekarstwa i mediów. Powinniśmy zadawać choćby "najgłupsze" pytania i konfrontować tzw. "powszechną wiedzę" i "oczywistości" ze zdrowym rozsądkiem - szczególnie, jeśli nasze decyzje mogą mieć wpływ na długość i jakość naszego życia.

Mamy do czynienia z wieloma mitami, które, jeden za drugim, okazują sie bujdą. Cholesterol zdaje się świetnie ilustrować to zamieszanie. Od wielu lat jesteśmy karmieni informacjami typu "jedzenie więcej niż x jajek na tydzień szkodzi", itp. W poniższym tekscie usiłujemy przynajmniej "przybliżyć temat". Być może przeczytanie tego artykułu będzie komuś pomocne w uświadomieniu sobie przynajmniej jakie pytania należy zadawać, kiedy ktoś chce znaleźć potrzebną informację w odniesieniu do zdrowia i diety. Być może będzie pomocny we wskazaniu jakiej informacji należy szukać, oraz w zachęceniu czytelnika do zbadania tematu, zanim nafaszeruje się lekarstwami.




Kontrola poprzez informację

Z tym cholesterolem to jest dużo zamieszania i oszołomstwa. Nauka w ogólności, a medycyna w szczególności, chce nas przekonać, że zna odpowiedzi na wszelkie pytania związane z naszym zdrowiem. Można dostrzec dużo arogancji u wielu z tych proponentów "nauki jako odpowiedzi na wszystko". Musimy tu wyłączyć nasze mózgi i zapomnieć, że choćby dziesięć lat temu te odpowiedzi brzmiały inaczej, oraz że studia cytowane w różnego typu artykułach są najczęściej sponsorowane przez konsorcja, wielkie korporacje produkujące lekarstwa, lub przez ich grupy frontowe. Gdybyśmy mieli do czynienia z nauką w prawdziwym tego słowa znaczeniu, to przypuszczam, że musielibyśmy wyrzucić 99% tej bzdury, którą się nas dzisiaj karmi.

Musimy pamiętać, że dzisiaj ciężko byłoby komuś znaleźć niezależne badania, studia, czy doświadczenia, z którymi ktoś by się liczył - szczególnie jeśli sugerowałyby użycie naturalnych, ogólnie dostępnych środków (jak zioła, przyprawy, warzywa, wody mineralne, itd.), zdrową naturalną dietę i zdrowy tryb życia jako nasze pierwsze i najważniejsze wybory. Wszystko o czym się dowiadujemy (lub na czym opiera się nasz lekarz przy podejmowaniu decyzji na temat naszego zdrowia), to badania sponsorowane przez duży przemysł farmakologiczny, lub przez rządy (co na ogół wychodzi na to samo). Tak jakoś się zwykle składa, że te wszystkie studia wskazują na dobrodziejstwa farmakologii - to jest zwykle odpowiedzią na nasze problemy zdrowotne. Ale trudno się dziwić, znając ludzką naturę. W końcu jest to rynek, gdzie miliardy dolarów wchodzą w grę. Ktoby przepuścił takie pieniądze! W końcu ktoś inny je zgarnie, jeśli my tego nie zrobimy, prawda?

Słyszymy od lat, że cholesterol jest "zły" dla naszego zdrowia. Czy to prawda?

Wyjaśnijmy jedną rzecz na wstępie. Mowa tutaj o dwóch głównych rodzajach cholesterolu. Jeden, to ten przyjmowany przez nas w naszym pożywieniu, drugi, to produkowany przez nasz organizm. Ten drugi dzieli się na dwa typy cholesterolu: LDL, to ten określany jako "zły cholesterol" i HDL, to ten "dobry cholesterol". Jak fachowcy twierdzą sam poziom cholesterolu nie jest tak ważny, jak proporcje pomiędzy "dobrym" i "złym" cholesterolem. Tutaj odsyłam do literatury, lub waszego lekarza. Wspominam o tym, żeby wskazać na podłoże "mitologii cholesterolu" i żerowanie na nieporozumieniach z tym związanych.

Kiedy słyszymy o spożywaniu produktów bogatych w cholesterol i mamy do czynienia z demonizacją substancji i produktów będących w naszej diecie od zarania dziejów, powinniśmy się spytać, co to ma wspólnego z cholesterolem w moim organizmie? Jakby nie było, cholesterol zawarty w pożywieniu nie jest pompowany z naszego żołądka do krwiobiegu. Inne substancje w spożywanych przez nas produktach są odpowiedzialne za wysoką produkcję cholesterolu w naszym organizmie.

Kiedy słyszymy o "wysokim poziomie cholesterolu" w naszym organizmie, powinniśmy zadać kilka pytań:
1. O którym chlesterolu mowa i
2. Jaki to ma związek ze stanem mojego zdrowia. Innymi słowy, czy cholesterol jest przyczyną, czy symptomem? (co było pierwsze, jajko, czy kura?)

Statystyczne dane nie wskazują na związek cholesterolu (przyjmowanego w pożywieniu) z problemami sercowymi. Oczywiście cytowane są badania, gdzie porównuje się jabłka do śliwek. Zaczęło się od eksperymentów we wczesnych latach dwudziestego wieku, gdzie króliki były karmione ekstremalnymi ilościami sztucznego (krystalicznego) cholesterolu. Poziom cholesterolu w ich krwi podniósł się dwudziestokrotnie, a w ich naczyniach krwionośnych wokół serca wytworzyła się miekka warstwa, otoczka na ich ściankach, przypominająca nieco tę, jak przy schorzeniach wieńcowych. Ale poziom cholesterolu powrócił u nich do normy, a otoczka zniknęła, kiedy przestano je karmić nienaturalnie wysokimi ilościami cholesterolu. Ten eksperyment stał się podstawą dla teorii, że cholesterol powoduje schorzenia sercowe u ludzi.

Oto nieporozumienia w interpretacji tych danych:

Króliki otrzymywały syntetyczną formę cholesterolu.
Króliki nie przetwarzają cholesterolu tak jak ludzie.
Ludzie i niektóre zwierzęta (np. psy i szczury, które są często używane jako zwierzęta laboratoryjne ze względu na podobieństwa reakcji ich systemu do naszego) nie rozwijają pewnych schorzeń tak jak króliki, kiedy karmione cholesterolem.
Ludzie nie wykształcają miękkiej otoczki tak jak króliki - u ludzi powstaje twarda substancja, która nie zanika, oraz nie jest powodowana cholesterolem w pożywieniu.

Zapomnijcie o historiach demonizujących jedzenie jajek. Owszem, może to mieć wpływ na zdrowie ludzi z pewnymi schorzeniami (np. u cukrzyków), ale nic nie wskazuje na ich szkodliwość dla zdrowego człowieka.[1]

Należy zauważyć, że do początku dwudziestego wieku choroby sercowe były praktycznie nieznane, mimo że w wielu częściach świata ludzie odżywiali się bardzo "niezdrowo" - przynajmniej z naszego dzisiejszego punktu widzenia.

Więc kto jest winny!

Prawdziwym zabójcą jest natomiast rafinowany cukier. Kuba i inne kraje (szczególnie w rejonie Karaibów) o ich profilu dietetycznym mogą być doskonałym przykładem. Na Kubie spożycie tłuszczy jest bardzo niskie, natomiast cukru bardzo wysokie. U mężczyzn 55-64 występowanie ataków serca jest jeszcze częstsze niż w USA! (USA jest w światowej czołówce w tym zakresie). Do chorób sercowych przyczyniają się (jeśli chodzi o dietę) margaryna, homogenizowane mleko i różne formy przetworzonego pożywienia.

No i powiedzmy to o cukrze: cukier rafinowany jest nie tylko odpowiedzialny za zwiększenie produkcji "złego" cholesterolu w naszym ciele, ale jest również prawdziwym przysmakiem dla komórek rakowych! Z jakichś jednak powodów jest uprzywilejowanym zabójcą. Podczas kiedy organizuje się prawdziwe "palenie czarownic", jeśli chodzi o tłuszcze i inne naturalne produkty, cukrom jakoś uchodzi to na sucho. Tych, którzy się teraz uśmiechają z wyższością, mówiąc, ja piję tylko "Diet Pepsi" i spożywam inne produkty zawierające sztuczne słodziki, odsyłam do naszego artykułu na temat substancji zwanej aspartam.[2]

Ale wracając do cholesterolu... Chcesz sobie obniżyć poziom cholesterolu?
Oto jakie on pełni funkcje w twoim organizmie:

Jest niezbędnym budulcem każdej komórki twojego ciała
Jest niezbędny w wiekszosci aspektow metabolizmu
Jest niezbędny dla:
mózgu
systemu nerwowego
hormonów
trawienia
działania wątroby
pracy mięśnia sercowego
metabolizmu kalcjum
struktury kostnej i skóry

Cholesterol tworzy połowę naszego systemu nerwowego i służy jako przewodnik dla impulsow w naszym systemie nerwowym. Niedobór cholesterolu prowadzi do opasłości, zaburzeń emocjonalnych, zmęczenia, impotencji i wielu innych problemów. Jest nam tak potrzebny, że jest produkowany w naszym ciele w dużych ilościach.

Bez cholesterolu po prostu umarlibyśmy!

Ludzie z "normalnym" poziomem cholesterolu (lub poniżej) umierają każdego dnia z tych samych przyczyn co ludzie z poziomem powyżej "magicznych 200 mg". Aktywne, sztuczne obniżanie poziomu cholesterolu w naszym ciele jest niepożądane z różnych powodów. Nie jestem lekarzem, ale zdrowy rozsądek mi sugeruje, że należy się wystrzegać używania w tym celu środków farmakologicznych, które nie potrafią przywrócić równowagi w naszym organizmie. Najczęściej robią więcej zamieszania, niż dobrego. Do tego znane są z niekorzystnych, czy wręcz niebezpiecznych efektów ubocznych. Niskie poziomy cholesterolu są również łączone w niektórych badaniach z ryzykiem raka, jako że cholesterol ma swoją rolę w zwalczaniu komórek rakowych.

Z tego wszystkiego, czego dowiedziałem się na ten temat przygotowując ten artykuł, dieta i ćwiczenia/wysiłek fizyczny byłyby moim kandydatem numer jeden do zachowania lub przywrócenia równowagi w moim systemie. Wystrzegałbym się rafinowanych cukrów, margaryny, przypuszczalnie wielu olejów, olejów do smarzenia, oraz produktów które na nich bazują (nie wspominając już o genetycznie modyfikowanych roślinach!). Używałbym niektóre oleje otrzymywane w procesie prasowania/wyciskania na zimno (nie wszystkie w tej kategorii sa koniecznie zdrowe). W tym zakresie muszę was pozostawić z tymi kilkoma ogólnikowymi uwagami. Musicie sami poszukać informacji na temat, co jest dla was najlepszym rozwiązaniem, dietą, itd. Jeśli ktoś już koniecznie chce sobie obniżyć poziom cholesterolu to istnieją naturalne alternatywy do środków farmakologicznych.

No i kilka słów na zakończenie

Lekarze to na ogół dobrzy ludzie z dobrymi intencjami, ale są tylko ludźmi i ludzkie słabości nie są im obce. Wiedzą tyle, ile się nauczą. Jeśli ktoś ich źle nauczy, to będą działali w oparciu o fałszywą informację. Jeśli połączymy to z faktem, że to czego się naucza w szkołach i na uniwersytetach, oraz czego dowiadujemy się z prasy i telewizji jest coraz częściej dyktowane przez ludzi z dużymi pieniędzmi, to koło się tutaj zamyka. Coraz rzadziej odpowiedzią naszego lekarza będzie stwierdzenie, że powinniśmy jeść więcej zdrowego, świeżego pożywienia, oddychać czystym powietrzem i unikać niezdrowych i szkodliwych pokarmów i substancji. Coraz częściej słyszymy, "przepiszę Panu/Pani następujące lekarstwa...". Nie czarujmy sie, farmakologia jest w większości nastawiona na maskowanie symptomów. Funkcjonujemy obecnie w oparciu o reguły szybkiego zaspokojenia naszych potrzeb. Boli mnie głowa - wezmę ibuprofen, Advil, czy jakiegoś innego procha. W żaden sposób nie załatwi to sprawy, ale wyłączy ból. To trochę tak jak, kiedy w samochodzie mruga światełko alarmowe informujące kierowcę, że płyn hamulcowy jest na wyczerpaniu, a ten wykręca żarówkę, bo go to denerwuje i niepokoi...

Dolejmy troche oliwy do ognia wspominając o ogólnoświatowym trendzie "harmonizacji" standardów i regulacji w zakresie produkcji i sprzedaży naturalnych substancji, ziół, witamin, itp. Odbije się to na ich osiągalności na rynku. Będą dostępne jedynie ich syntetyczne odpowiedniki, zastępujące te naturalne, w tej chwili ciągle jeszcze ogólnie dostępne.

Australia i Nowa Zelandia, Unia Europejska, Ameryka Północna (USA, Meksyk, Kanada), oraz kraje azjatyckie, mają swoje lokalne ciała nadzorujące ten proces harmonizacji. Ma również miejsce proces harmonizacji globalnej, pomiędzy tymi regionalnymi organizacjami.

W 1963 roku zostało utworzone przy ONZ ciało zwane CODEX ALIMENTARIUS. Miało być w zamyśle odpowiedzialne za stworzenie reguł, formuł i podstaw produkcji zdrowego pożywienia. Obecnie CODEX jest groźnym zwierzęciem, które ktoś wypuścił z klatki. Obecny charakter tego podorganu Światowej Organizacji Zdrowia [ang. WHO], jego zakres funkcji i autorytet zostały kompletnie przeformułowane i w niczym nie przypominają tej grzecznej organizacji z czasów, kiedy została powołana do życia. W tej chwili (dosłownie w tych dniach) w Rzymie odbywają się posiedzenia WHO i różnych podkomitetów, w obecności obserwatorów i organizacji pozarządowych z wielu krajów. Spotkania te do pewnego stopnia nakreślą przyszłość witamin i innych naturalnych substancji i ich osiągalność na rynku. WHO niejako powściągnęła wodze CODEX'u i przypomniała im, że nie są autorytetem samym w sobie i powinni powrócić do ich pierwotnie zdefiniowanego charakteru, który polegał bardziej na doradztwie, niż dyktaturze na tym polu. Ale obawiam się, że jest to jedynie dobre aktorstwo na rzecz publiki.

Organizacje, zrzeszenia i indywidualni aktywiści na rzecz naturalnego żywienia, dodatków spożywczych, witamin i ziół przegrali niedawno na tym polu w Europie na rzecz wielkich korporacji farmakologicznych. Podobnie rzecz przedstawia się w USA, gdzie zostały niedawno przyjęte ustawy o podobnym charakterze jak w Europie.

Dlaczego mamy się tym przejmować i jaki ma to związek z cholesterolem? Wspominam o tym, ponieważ ilustruje to wyłaniającą się tendencję wdrażania kontroli nad tym czym się żywimy, co przyjmujemy do naszego organizmu, oraz kontroli informacji, która jest ważna przy podejmowaniu przez nas decyzji na temat naszego zdrowia.

Zdajemy się niemal ślepo wierzyć wszystkiemu, czego dowiadujemy się od tych wszystkich "godnych zaufania" służb, organizacji, magazynów, telewizji, itp.

Ktoś kiedyś powiedział, że "jeśli nie znasz swoich praw, to ich nie masz". Oddaliśmy komuś kontrolę nad naszym zdrowiem, nad naszym życiem i coraz mniej mamy do powiedzenia w tym zakresie. Trudno nam będzie kiedyś oskarżyć innych za naszą decyzję oddania się w ręce "specjalistów".

Należy się tutaj również słowo ostrzeżenia przed informacjami pochodzącymi z przeróżnych stron internetowych, różnych alternatywnych źródeł, publikacji, itd. Tam też znajdziecie sporo sprzecznych informacji, pół-prawd i tendencyjnych stwierdzeń (szczególnie, jeśli ktoś równocześnie reklamuje, czy oferuje jakieś produkty). Teraz ktoś powie, "to ja już nie wiem komu mam wierzyć!"

Moja reguła jest prosta. Patrzę na tradycyjne, "alternatywne", czy ludowe metody leczenia i odżywiania, a następnie porównuję je z prawdziwym ludobójstwem poprzez "wielką farmę" (od farmakologii) i usiłuję dociec, kto mniej szkodzi...


1. A Prospective Study of Egg Consumption... - J.A.M.A., 1999.04.21
http://jama.ama-assn.org/cgi/content/abstract/281/15/1387

2. Aspartam - Grazingsheep.com, 2004.11
http://www.grazingsheep.com/artp/nauka/2003/2003_aspartam.htm

Artykuł ze strony

wtorek, 31 maja 2011

Czy jest uczciwość w nauce?

Interes finansowy badaczy często staje się ważniejszy od uczciwości.

Nigdy jeszcze nie było tak wielu raportów na temat oszustw i nadużyć w nauce jak w ostatnich latach. Dotyczy to zarówno samych badaczy, jak też uczelni, często najlepszych. Sfałszowane wyniki badań zapewniają o nieszkodliwości substancji rakotwórczych w pożywieniu dla dzieci, o zaletach pigułek antykoncepcyjnych zażywanych przez miliony kobiet, pomijając ich oczywiste wady. Dowody szkodliwego działania plastikowych butelek na równowagę hormonalną ich użytkowników zamiatane są skrzętnie pod dywan, podobnie jak alarmujące wyniki testów niebezpiecznych szczepionek. Co się stało? Czy naukę na świecie zaczęło uprawiać pokolenie mniej uczciwe? Czy to możliwe, by na uczelniach zaczął obowiązywać nakaz publish or perish - publikuj albo giń?

Niemiecki fizyk Hendrik Schön znany był jako autor publikujący nową pracę naukową przeciętnie co osiem dni. W 2002 r. ogłosił w "Nature", że udało mu się stworzyć tranzystor z molekuł organicznych, co byłoby absolutnym przełomem w elektronice. Ale do opisu swoich prac dołączył wykresy tak nieudolnie sfabrykowane, że wzbudziły podejrzenia o oszustwo nawet u osób, które nie zajmowały się tymi problemami. Przeprowadzone wówczas dochodzenie ujawniło, że wiele wcześniej opublikowanych przez niego wyników było także nieprawdziwych.

- Byłem oślepiony pracą i pragnieniem sukcesu - tłumaczył się w podobnej sytuacji południowokoreański naukowiec Hwang Woo-suk. Jemu z kolei udowodniono, że popełnił oszustwo, twierdząc w piśmie naukowym "Science" z 2005 r., że wyklonował embrion ludzki i uzyskał z niego komórki macierzyste.

Nieuczciwość badaczy powoduje szczególnie silne reakcje wtedy, gdy dotyczy ludzkiego zdrowia. 17 stycznia tego roku pismo medyczne "New England Journal of Medicine" opublikowało kolejny raport ujawniający oszukańcze praktyki firm farmaceutycznych. Można tam przeczytać: "Od lat zatajana jest przez producentów leków część wyników testów dotyczących skuteczności preparatów i ich działań ubocznych. Producenci środków antydepresyjnych, takich jak prozac i paxil, nigdy nie ujawnili rezultatów jednej trzeciej badań prowadzonych na pacjentach w klinikach". Około 60 proc. osób biorących te leki odczuwa znaczną ulgę. Jeśli jednak do tych analiz włączy się zatajone rezultaty testów, okazuje się, że procent pacjentów oceniających je pozytywnie gwałtownie się zmniejsza. Tylko czterech pacjentów na dziesięciu odczuwało złagodzenie nastrojów depresyjnych w czasie kuracji tymi środkami. "Działanie leków antydepresyjnych niewiele różniło się więc od skuteczności placebo" - konkludują autorzy raportu.

W USA, gdzie najwcześniej zaczęto podejmować działania przeciw nieuczciwości w badaniach, powołano dziesiątki agencji rządowych, takich jak Office of Research Integrity (Biuro Uczciwości Badań) czy Responsible Conduct of Research (Odpowiedzialne Prowadzenie Badań). Podobne kroki podjęto m.in. w Kanadzie i krajach skandynawskich. Można zapytać, dlaczego naukowców trzeba przywoływać do porządku przy pomocy instytucji kontrolnych, podczas gdy kiedyś wystarczało zwykłe poczucie przyzwoitości? Choroba ta występuje najczęściej pod nazwą "konflikt interesów" i na razie wydaje się trudna do wyleczenia.

"Do niedawna uprawianie działalności naukowej wymagało postępowania według przyjętych standardów etycznych. Od pewnego czasu sytuacja kompletnie się zmieniła" - twierdzi w książce "Nauka skorumpowana" prof. Sheldon Krimsky z uniwersytetu w Bostonie. Zmieniły się przede wszystkim warunki uprawiania nauki. Wybitni badacze zdobywają nie tylko sławę, ale i duże pieniądze, jeśli ich wyniki mogą znaleźć szybkie zastosowanie w przemyśle. Nigdy wcześniej nie byli pod tak silną presją dostarczania wciąż nowych rezultatów prac. A jeśli chcą liczyć się w tym wyścigu, potrzebują coraz więcej pieniędzy.

Amerykańskie Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) dostają co roku około

23 mld dol. w postaci 50 tys. grantów na badania, o które konkuruje ponad 320 tys. naukowców w trzech tysiącach uniwersytetów. Każdy z grantów pokrywa zwykle tylko część kosztów projektu badawczego, uczelnie muszą więc znaleźć dodatkowe źródła finansowania. W tym celu zwracają się najczęściej do producentów leków lub sprzętu medycznego. To łączenie różnych źródeł pozyskiwania pieniędzy często stawia naukowców wobec konfliktu interesów.

Kilka lat temu amerykańska organizacja konsumencka Public Citizen ujawniła, jak spółki chemiczne i producenci leków zdobyli wpływ na jedną z najbardziej prestiżowych uczelni, mianowicie na Uniwersytet Harvarda. Raport "Ochrona przed ryzykiem" pokazywał źródła finansowania utworzonego na uczelni Centrum Analiz Ryzyka. Jak się okazało, centrum strzegło głównie interesów swoich sponsorów. Na przykład za pieniądze firmy produkującej telefony komórkowe podważało zakaz ich używania podczas prowadzenia auta. Wydawany przez centrum biuletyn umniejszał też ryzyko oddziaływania na zdrowie dzieci toksycznych pestycydów zawartych w plastikowych butelkach do mleka dla niemowląt, nie informując oczywiście, że instytucja jest wspierana finansowo zarówno przez producentów pestycydów, jak i plastikowych butelek. Z raportu Public Citizen można się też było dowiedzieć, że harwardzkie centrum było w tym czasie finansowane przez ponad 100 wielkich firm prywatnych, jak DOW Chemical Company, Monsanto, Du Pont i inne.

Podwójne podporządkowanie badaczy akademickich jest szczególnie widoczne w naukach biologicznych i medycznych. Opanowanie techniki manipulowania genami uczyniło z mikrobiologii źródło nowych leków i terapii oraz nowych materiałów. Każdy naukowiec, który potrafił wycinać i przenosić geny, stawał się cenny dla rozwijającego się sektora biotechnologii. Uczelnie zauważyły tę zmianę i zapragnęły z niej skorzystać. Jak poinformowało w 2001 roku pismo "Nature", jedna trzecia wszystkich spółek biotechnologicznych świata została założona przez kadrę naukową Uniwersytetu Kalifornijskiego.

Idea przedsiębiorczości akademickiej skutecznie rozwija się także poza Stanami Zjednoczonymi. Prywatne korporacje mają coraz większy udział w finansowaniu kadry naukowej w Europie czy Azji. W Karolinska Institutet, prestiżowej szwedzkiej instytucji przydzielającej Nagrody Nobla w medycynie i fizjologii, jedna trzecia kadry naukowej jest opłacana przez spółki prywatne.

Opublikowanie wyników badań szkodliwych dla sponsorów często źle się kończy dla śmiałka, który zlekceważył ich wpływy. Tak też się stało w przypadku dr Nancy Olivieri, która w kanadyjskim szpitalu uniwersyteckim zajmowała się w 2005 roku leczeniem dziedzicznych chorób krwi, zwłaszcza talasemii. Cierpiący na nią chorzy nie są w stanie wytwarzać prawidłowych komórek krwi. Dlatego pacjenci dr Olivieri potrzebowali częstych transfuzji. Ale przetaczanie krwi powoduje ryzyko odkładania się w organizmie nadmiernych ilości żelaza, co ma groźne konsekwencje dla zdrowia. Dr Olivieri zainteresowała się więc eksperymentalnym lekiem, który miał usuwać zbędne żelazo. Nawiązała współpracę z jego kanadyjskim producentem - firmą Apotex. W trakcie prób klinicznych zauważyła jednak, że lek po dłuższym czasie stosowania traci skuteczność, a nawet zagraża zdrowiu. Przygotowała więc publikację na ten temat. Firma Apotex zagroziła wówczas, że podejmie wobec niej kroki prawne, a uczelnia uchyliła się od współodpowiedzialności. Mimo to lekarka o swoich wnioskach poinformowała na konferencji międzynarodowej. W rezultacie została zwolniona z pracy, a firma Apotex wycofała się z obietnicy przekazania dużej sumy na rozbudowę uczelnianego szpitala.

Ten głośny w Kanadzie konflikt interesów - prywatnej firmy i badacza uniwersyteckiego - zwrócił uwagę opinii publicznej. Uniwersytet Toronto i inne uczelnie przyjęły nowe przepisy, które nie pozwalają na dalsze ograniczanie prawa do informowania pacjentów o ryzyku związanym z podawanymi im lekami. Także uczelnie amerykańskie narzuciły swoim badaczom ograniczenia. Na Uniwersytecie Harwarda naukowcom np. nie wolno prowadzić badań na rzecz spółek, w których mają udziały o wartości większej niż 20 tys. dolarów lub z których otrzymują więcej niż 10 tys. dolarów jako honoraria rocznie.

Dzięki tym regulacjom okres przejmowania kontroli nad nauką przez prywatny biznes wydaje się zmierzać ku końcowi. Zachwianie niezależności badaczy wobec szans nagłej komercjalizacji wyników ich prac okazało się ceną, jaką społeczeństwo płaci za szybkie i intensywne wykorzystanie nowo zdobywanej wiedzy w praktyce. Coś za coś?
artykuł z Newsweeka

czwartek, 10 marca 2011

Stop GMO

GMO to powolna, masowa eutanazja społeczeństwa
Obudźmy się. Nie dajmy się

ALARM ! W genetycznie modyfikowanych produktach żywnościowych odkryto niezwykle groźny dla ludzi i zwierząt patogen ! Naukowcy z USA określili sytuację jako krytyczną ! Naukowcy niemieccy wykazali, iż jeden z genów zawartych w GMO zabija duże populacje pszczół oraz doprowadza do nawet 45% bezpłodności u zwierząt hodowlanych ! Gen ten może okazać się także niebezpieczny dla ludzi ! Koniecznie przeczytajcie i prosimy Was z całego serca: rozprowadzajcie ten artykuł gdzie tylko można !
Strony alternatywne w Polsce i na świecie wciąż ostrzegają przed ogromnie szkodliwym działaniem GMO, praktycznie zawsze opierając się na poważnych badaniach, wydarzeniach i opiniach autorytetów naukowych, pochodzących oczywiście z poza poprawnego politycznie nurtu. Oficjalne media milczą jednak jak zaklęte. Wielkie korporacje, takie jak Monsanto, posiadające potężne wpływy w polityce amerykańskiej i europejskiej oraz będąc poważnymi sponsorami (czytaj: aliantami) oficjalnych mediów, bez żadnych problemów wyciszają każdy krytyczny względem GMO głos
http://www.globalnaswiadomosc.com/gmotoeutanazja.htm